Monika i Daniel

Czuję, że mimo braku wprawy w pisaniu bloga, ten wpis będzie długi. Z Moniką znamy się od wielu lat, tak długo, że trudno powiedzieć, od kiedy. Zrobiliśmy wiele sesji, wiele razy pomagała nam przy projektach. Tym razem czekało nas najważniejsze zlecenie w naszej wspólnej historii. Monika znalazła Daniela, który stracił dla niej głowę, a po pewnym czasie przyszedł czas, aby sformalizować związek to ślubem. Nie wyobrażaliśmy sobie, że mogłoby nas tam zabraknąć. Monika jest dla nas jak rodzina, a Daniel... cóż, jakoś tak wyszło, że odrobine też stał się jej częścią.

Kilka słów o sesji narzeczeńskiej…Długo się na nią umawialiśmy, bo ciągle coś wypadało. Wiedzieliśmy jedno – nikt niczego się nie boi i nawet kąpiel w mętnej wodzie nie stanowi problemu. Finalnie tak się stało. Jako miejsce sesji wybraliśmy opuszczony basen oraz niewielkie jeziorko w lesie. Tego dnia było o włos od odwołania sesji – silny wiatr, prognozy zapowiadały deszcz, nic nie zachęcało do wyjścia z domu. Ale Monika się uparła bo miała chytry plan. Prognozy się sprawdziły, sesję dokończyliśmy w deszczu (i w wodzie), co tylko dodało jej klimatu. W rzeczywistości weszli po pas do zamulonej wody, a między nogami pływały ryby i inne wodne stworzenia. Po sesji czekała na nas niespodzianka – Monika upiekła moje ulubione ciasto, a w termosie miała kawę! W deszczu, na środku parkingu, zrobiliśmy piknik. CZAD!

Ślub to dopiero była emocjonalna petarda! Uwielbiamy śluby humanistyczne, bo to Para Młoda decyduje, jak ma wyglądać ceremonia, i sama pisze przysięgi. Taki ślub to cała gama emocji – od wzruszenia po śmiech. Monika i Daniel zaplanowali wszystko w najdrobniejszych szczegółach. Ceremonię poprowadził Jacek, którego spotykamy na ślubach co jakiś czas. Wisienką na torcie był Rico, pies Pary Młodej, który dostarczył obrączki. Na koniec, przed wejściem na salę, Monika przygotowała niespodziankę dla Daniela – jako fan Darta musiał trafić w balonową tarczę. Bez tego nie mógł wejść na wesele, podczas którego nie brakowało atrakcji. Poza pierwszym tańcem, do którego Monika i Daniel stworzyli układ, był spacer z racami dymnymi, a później kilka zdjęć z szampanem, które nieco wymknęły się spod kontroli.

Po wszystkim zrobiliśmy sesję plenerową. Po długich rozważaniach wybór padł na morze. Jak to nad Bałtykiem – prognozy swoje, rzeczywistość swoje. Trochę się martwiliśmy, ale w ostatniej chwili pojawiło się słońce. Zachód był piękny, a sesja wyszła idealnie.

Moniko, Danielu, jesteśmy bardzo szczęśliwi że mogliśmy towarzyszyć Wam nie tylko podczas tego ważnego dla Was dnia, ale również podczas innych ważnych chwil w Waszym życiu!

A tak wyglądał koniec sesji oraz piknik!

Zapraszamy do kontaktu. Chętnie umówimy się na kawę w celu poznania się i omówienia ewentualnej współpracy.

Kontakt